Ostatni weekend stał pod znakiem zakończenia sezonu szosowego i rozpoczęciem sezonu przełajowego…
Blog → MTB XC Choszczno – 14.10.2017
MTB XC Choszczno – 14.10.2017
Ostatni weekend stał pod znakiem zakończenia sezonu szosowego i rozpoczęciem sezonu przełajowego. W sobotę wystartowaliśmy w Choszcznie na CX a w niedzielę w Barlinku na IV Memoriale Benka Gubały. Był to również debiut wyścigowy naszego nowego zawodnika Przemka Janika.
Wyniki:
XC Choszczno:
– Przemysław Janik – 1 kat. M3, 2 open
– Remigiusz Kuźmicki – 2 kat. M4, 5 open
– Jacek Kuzynin – 3 kat. M4, 8 open
– Michał Konradowski – 13 open
Przemysław Janik: „Trasa przełajowa w Choszcznie została perfekcyjnie oznakowana, oczyszczona i dobrze poprowadzona. Do trasy Mistrzostw Polski zabrakło tylko piasku czy plaży gdzie wielu zawodników mogło by mieć problem z przejazdem. Po starcie na prowadzenie wysunął się siedemnastoletni jak się później okazało zawodnik ze Strzelec Krajeńskich. Siadłem mu na koło i jechałem tuż za nim przez prawie jedną rudę. Na jednym z podjazdów który kończył się kolejnym trudnym technicznie podjazdem lub podbiegiem postanowiłem zaatakować. Widziałem oczami wyobraźni co się w tym miejscu może wydarzyć. Wjechałem jak zaplanowałem i pomyślałem udało się, uciekam, robię przewagę. Kolejni zawodnicy podbiegali ten odcinek. Dalej równa jazda, tam gdzie mogłem dokręcałem. Prowadząc wyścig przez trzy okrążenia straciłem siły i niestety złapała mnie kolka. Na czwartym okrążeniu widziałem zbliżającego się coraz bliżej Piotra Gruszczyńskiego. Postanowiłem zwolnić i dać mu poprowadzić wyścig. Wszystko po to aby odpocząć na jego kole i po to aby zebrać siły na atak w ostatnich metrach rywalizacji. Plan bardzo dobry, można by rzec. Jednak pełen sił zaatakował i nie dał mi się dogonić. Jechałem więc dalej po drugie miejsce open i pierwsze miejsce w kategorii. Zapłaciłem za atak na pierwszej pętli, ale i tak myślę że wyszło dobrze gdyż trudno rywalizować z silną młodzieżą:)”
Remigiusz Kuźmicki: „Sobotni wyścig przełajowy został poprowadzony po fajnej, dosyć wymagającej techniki i kondycji trasie. Po starcie znalazłem się na dobrej pozycji, czułem się dobrze i wiedziałem, że mogę go równo, mocno przejechać. Niestety mój plan popsuło schodzące lekko powietrze z tylnego koła, musiałem odpuścić i pojechać bardziej zachowawczo nie obciążając zbytnio tyłu na korzeniach i w ostrych zakrętach. Jazda obliczona na ukończenie wyścigu zaowocowała na szczęście dobrym 2 miejscem w klasyfikacji generalnej całego cyklu. Plan został wykonany :))”
Michał Konradowski: „Na rozpoczęcie sezonu przełajowego w Choszcznie czekałem z wielka niecierpliwością. Mogłem w końcu porządnie pośmigać na swoim nowym rowerze , po super trasie w doborowym towarzystwie 🙂. Od samego startu mocne tempo, po pierwszym okrążeniu bylem szósty, po kolejnych dwóch pętlach przeskoczyłem na czwarta pozycje i udało się dogonić trzeciego zawodnika. Niestety jeden mały błąd na zakręcie poskutkował upadkiem i urwaniem haka od przerzutki. Była to kolejna ważna dla mnie impreza w tym roku, której nie ukończylem z powodu defektu.
Dzień później wyścig na szosie w Barlinku,do pokonania około 86 km. Od początku tempo peletonu mocne z paroma akcentami. W połowie trasy zacząłem jechać bardziej aktywnie, dając mocne zmiany by jak najszybciej skasować trzyosobowa ucieczkę. Z niewiadomych mi powodów nie zabrałem ze sobą nic do jedzenie, do tego czysta woda w bidonie. 10 km przed meta całkowicie mnie odcięło,
– grupa odjechała, a dla mnie wyścig się skończył. Resztę km potraktowałem jako rozjazd.
Jacek Kuzynin: Pierwszy start w przełajach w tym sezonie mocno dał się we znaki, krótko mówiąc było ciężko. Organizm jeszcze nie wszedł na wysokie obroty po krótkim odpoczynku. Wyścig naprawdę fajny, szkoda tylko, że było tak mało zawodników. Na drugi dzień w Barlinku jechało mi sie bardzo dobrze po sobotnim przepaleniu, czułem, że noga się kreci i mogę powalczyć. Jednak na jednym z zakrętów zaliczyłem upadek, po którym już nie miałem ochoty na dalszą jazdę. Ale jakoś się zebrałem i przy pomocy Michała, po samochodach doszliśmy do głównej grupy. Na metę wjechałem ok. 10-15 miejsca odpuszczając całkowicie finisz, nie chcąc już więcej ryzykować tego dnia.