Gryf Maraton edycja III

Na trzeciej edycji Gryf Maratonu stawił się Artur, który pojechał długi dystans..

Blog    Gryf Maraton edycja III

Gryf Maraton edycja III

Weekend 2-4 Września

Na trzeciej edycji Gryf Maratonu stawił się Artur, który pojechał długi dystans oraz Piotrek Grzegorczyk ścigający się na dystansie krótkim. Pogoda tego dnia nie rozpieszczała ale warunki na trasie były dobre. Kolejna edycja jak zwykle w Puszczy Bukowej czyli standardowo ponad 700m przewyższenia i teren górzysty.

Wyniki:
Długi dystans (51 km)
Artur Malec: OPEN 8, M2: 4
Krótki dystans (33 km)
Piotr Grzegorczyk: OPEN: 4, M4: 3

Relacje zawodników:
Artur Malec:
Start z pierwszej linii wyszedł bardzo dobrze, na początku poprowadziłem trochę stawkę, dalej jechałem już swoim tempem. Przez większą część trasy jechałem w pojedynkę, dopiero ok. 10 km przed metą dogoniła mnie 5 osobowa grupka, z którą powalczyłem na ostatnim podjeździe wygrywając z czterema zawodnikami. Ogólnie występ oceniam na bardzo dobry, poprawiłem czas o minutę.
Piotr Grzegorczyk:
Udało mi się dojechać na 4 pozycji open i na 3 w kategorii M4 ze stratą niespełna 2 min do pierwszego zawodnika . Od początku dobrze się czułem. Już po starcie oderwała się 7 osobowa grupa, z której po kolejnym ataku zostało 5 zawodników. Kolejny atak mniej więcej w połowie trasy i oderwało się dwóch zawodników, którzy ostatecznie rozstrzygnęli wyścig między sobą i wygrał Przemysław Janik. Natomiast ja, po kilku udanych kontratakach mających na celu urwanie mnie bo w grupie było trzech zawodników z M4, dojechałem w drugiej trzyosobowej grupie do mety. Ostatni podjazd zaatakowałem razem z zawodnikiem z grupy Rowery Turowski, trzeci zawodnik nie podjął walki na podjeździe dojeżdżając 45 s. za nami. Niestety nie udało się wygrać rozstrzygnięcia na podjeździe, gdzie straciłem 2 s. i dalej do mety nie było już szans, gdyż był to szybki zjazd techniczny. Dodam, że na trasie nie licząc kolarzy, atakowały również szerszenie, przez co i mi się dostało w prawą nogę wywołując nagłą reakcję alergiczną, a później duża opuchlizną kostki. Być może ten szerszeni jad dodał mi mocy dlatego tak dobrze pojechałem lub ją odebrał i dlatego pojechałem tak słabo, ale chyba to pierwsze jest bliższe prawdzie :). Silna reakcja alergiczna skończyła się ostatecznie dwoma zastrzykami domięśniowymi i jednym w żyłę (:, teraz to dopiero pojadę 🙂